OGÓLNIE:
Oto krótki opis mojej wyprawy do Finlandii na tamtejsze jeziora z moim kanu. 8-go rano wyjechałem z Zielonej Góry, po dwóch dniach rano byłem w Tallinie. Tak się źle złożyło że to była niedziela i nie było biletów na tani prom i zdecydowałem czekać do poniedziałku. Zanocowałem w pobliżu portu, na brzegu zatoki w krzaczkach, razem z bezdomnymi którzy pomieszkiwali tam w kilku namiotach. Prom odchodził o 12, koło 15 byłem w Helsinkach i po paru godzinach już w Lauritsala koło Lappenranta nad jeziorem Saimaa. Znalazłem tam miejsce u gospodarza gdzie mogłem zostawić samochód na czas kiedy będę na wodzie no i na następny dzień rano już na niej byłem. Z braku dokładnej mapy jezior pożeglowałem na północ wg. kompasu :) Po kilku dniach byłem w Puulmala, tam zrobiłem małe zakupy i po kolejnych paru dniach byłem w Savonlinna. Przypłynąłem rano, zrobiłem zakupy i zwiedziłem tamtejszy zamek. Jest zagospodarowany lecz zostały z niego tylko surowe kamienne ściany. Stropy są betonowe, w sumie nic ciekawego. Po południu odpłynąłem i po paru dniach wieczorem byłem z powrotem w Lauritsala. Zapakowałem łódkę na samochód, na drugi dzień byłem rano w Helsinkach. Bilet udało się kupić na 15.30 i pod wieczór byłem w Tallinie. Zanocowałem na Łotwie koło Swetcimes nad brzegiem morza. Stąd w 1 dzień (1150 km, 16h) zajechałem do Zielonej. W sumie wyprawa trwała 17 dni z czego 11 dni na wodzie. Zdjęć jak zwykle nie robiłem a proszeni po przysłanie tubylcy jakoś nie zechcieli :)
POGODA:
Dwa pierwsze dni na wodzie nieco burzowe. Przechodziły krótkie burze z deszczem, raz siedziałem pod krzakiem na jakiejś wysepce pod tropikiem namiotu zarzuconym na plecy i bambetle :) Potem się ustatkowało, ranki pochmurne czasem dżdżyste, od południa nieco słońca zza chmurek. Nie było deszczu. Zachmurzenie z reguły 80-100%, wszystkie warstwy po trochu. Temperatura z rana 15-17, po południu 18-20. Woda zasadniczo zimna, jak dla mnie najwyżej na minutę kąpieli. Ale za to przeczysta z lekkim brunatnym odcieniem. Wiatr do Savonlina miałem S-E 2-3B, od Savonlina jakby ktoś go przełączył miałem N 1-2B. Nieźle się złożyło :)
JEZIORA:
Całkiem inne niż nasze wielkie jeziora. Skala nieporównywalna, takie Saimaa to kilkanaście naszych Śniardw. Porozdzielane tysiącem małych i dużych wysp na akweny, zatoki, kanały. Brzegi skaliste, granitowe, czasami strome. Duże głębokości sięgające kilkudziesięciu m. Na całej trasie znalazłem tylko jedną wysepkę o piaszczystych brzegach, licznie zresztą nawiedzaną przez tubylców. Niemal wszystkie brzegi są zasiedlone. Stoi tam od cholery fińskich małych domków wakacyjnych (bo letnimi trudno je nazwać, są używane i zimą). Każdy wypucowany i wyposażony w otwartą lecz zadaszoną werandę ze stołem i krzesłami. Przy domkach Finowie zostawiają wiele rozmaitego sprzętu, stoły, krzesła, grile, wędki, łódki z silnikami. Przy domkach sławojki, czyściutkie, z papierem toaletowym, zasypką, światłem (świece, nafta), nierzadko z wodą do umycia rąk. Odchody są gromadzone w wielkim podwieszanym worze który się po napełnieniu gdzieś zabiera. Po brzegach nie znajdziesz żadnych śmieci. Wszystko jest pokryte lasem sosnowo-świerkowo-brzozowym z domieszką jarzębiny i innych krzewów. Teren bardzo nierówny, trudno znaleźć płaskie miejsce na namiot. Niekiedy te lasy są wręcz nieprzebyte. Wiele jest jagodników i jagód sporo. Czasem na porębie można trafić na maliniak. Grzybów maławo, zbierałem kurki których tu dużo, trochę kozaków i parę borowików. Ostrzegano mnie przed komarami a tymczasem komarów śladowe ilości. U nas bywa wiecej.
NAWIGACJA:
Niezbędny jest kompas. Mój stał na dnie na gąbce i bez niego ani rusz. Słońce tu krąży wokół horyzontu i po wysokości nie zorientujesz się w porze dnia ani kierunku, zresztą często jest za chmurami. Na otwartych akwenach duże zafalowanie z rozmaitych kierunków. Łódka skacze i zatacza się jak pijany matros :) Nawet wiatr 1B potrafi wygenerować sporą falę jak ma parę km rozbiegu. Przy wietrze do 3B fale sięgają metra a w strefie przyboju i więcej. Nieraz duszę miałem nie na ramieniu ale już polatywała mi nad głową :) Płynąc na północ korzystałem z mapy Finlandii 1:750.000, jest stanowczo niewystarczająca. Pewną pomocą jest wytyczony szlak wodny (drugi co do długości w Europie). Są zielone i czerwone boje wytyczające farwater w ciasnych przejściach, są nabieżniki i światła nawigacyjne. Można też odpytywać tubylców, na ogół dobrze wiedzą gdzie są i którędy droga. W drodze powrotnej korzystałem na niektórych odcinkach z map 1:40.000 które dostałem w prezencie od tubylców. Łódką daje się płynąć co nawyżej przy wietrze do 45 st od tyłu i trzeba wtedy zakładać kąt dryfu nawet 30-40 st. Nie daj boże niedocenić dryfu i wylądować na nawietrznym brzegu, fala przyboju może rozbić łódkę o kamienie czy skały. Pod wiatr - ja uwiosłuję najwyżej do 1B. Trzeba mieć kalosze, są bardzo przydatne przy wsiadaniu i wysiadaniu na jakimś brzegu. Torem wodnym płyną nieraz całkiem spore statki, bardzo wiele motorówek generujących swoją falę i nieliczne jachty, z reguły na silniczku :) Raz widziałem holownik ciągnący tratwę pni o długości ok. 500 m! Kursują też stareńkie holowniki z maszyną parową, opalane kłodami brzozowymi - są używane jako atrakcja do wożenia VIP-ów (jeden taki zwiedziłem w Laurisanta, maszyna była z 1901 r.) Po ich trasach zorientować się można gdzie szlak wodny wiedzie.
PROM:
Przez Zatokę Fińską wożą 3 linie: Viking, Tallink i Eckero. Najtańszy jest ten ostatni, Tallink jakieś 50% droższy a Viking jakieś 100% droższy. Nie trzeba mówić z której linii korzystałem :) Podróż trwa ok 1,5h, ale trzeba być na min. godzinę przed planowym odejściem. W weekendy bywa że brakuje biletów na tańszą linię. Koszt przeprawy dla samochodu z 1 pasażerem na Eckero wynosi 58 € za samochód i 25 € za pasażera. Liczy się wysokość samochodu, mój z łódką na dachu był wyższy od 1,9 m i dlatego płaciłem 25 € drożej. Inne linie stosują inne zasady, trzeba pytać w kasie. Promy są wielkie, biorą ze 100 samochodów i paręset ludzi. Na pokładach liczne bary, restauracje, sale, grają muzycy, występują magicy zabawiający dziecięcą publikę. Liczne wyspy są połączone mostami i przeprawami promowymi. Nie pytałem ale z obserwacji wnoszę że te promy są darmowe.
CENY:
Finlandia to drogi kraj. Dość powiedzieć że piwo kosztuje 2-3 € :) I alkohol jest sprzedawany dopiero od 9 rano, nie ma zmiłuj się. Trzeba liczyć że żywność w sklepie jest 4 razy droższa niż w Polsce. Dlatego dobrze jest zabrać ze sobą zgrzewkę lub dwie, kawę czy herbatę, cukier i sporo konserw.
OBYCZAJE:
Niewiele miałem kontaktów z tubylcami. Sprawiają wrażenie zamkniętych choć uprzejmych. Raczej nie należy się obawiać o dobytek. W Puulmala czy w Savonlina zostawiałem łódkę z klamotami przy miejskiej kei bez obaw. Niemal wszyscy mówią po angielsku, lepiej czy gorzej. Jedynie najstarsi polegają na szwedzkim. Czasem też przydaje się rosyjski, mieszka tam wielu Rosjan.
RYBY:
Zabrałem wędkę, a jakże :) Zapuściłem ją parę razy ale coś rybom nie smakowały skwarki ze smalcu. Raz udało mi się znaleźć na pomoście porzucone pudełko z jedną glizdą i na nią złapałem rybkę, taką na dłoń. Oczywiście, ubiłem, usmażyłem i zjadłem, fajna była :) Na jeziorach rybacy wyciągają z skrzelowych sieci ryby na metr długie, sam widziałem. Na miejskim nabrzeżu w Puulmala gdzie jest mały bazar, sprzedawca smażył/wędził spore tusze na specjalnym palenisku.
ZDJĘCIA: